czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 2



Rozdział 2
[Rozalia]
                Przetarłam zaspane oczy zarazem podnosząc się do pozycji siedzącej. Zobaczyłam, że jestem w moim wczorajszym ubraniu. Byłam tak zmęczona iż wczoraj usnęłam jak zabita. Postanowiłam wstać i doprowadzić się do stanu używalności. Poszłam do łazienki napuściłam sobie wody do wanny i wzięłam relaksującą kąpiel. Po 30 minutach postanowiłam zakończyć kąpiel. Wodą była lodowata, więc to nie było już przyjemne. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, wiadomo poranna toaleta. Zorientowałam się, że nie mam żadnych ciuchów na przebranie, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do mojego pokoju. Zaczęłam zmierzać do mojej walizki, kiedy usłyszałam cichy śmiech i głośne westchnienie. Obróciłam się a na moim łóżku siedział Zayn z zadowoloną twarzą.
-Co ty tu robisz? –zapytałam ze spokojem i podeszłam do walizki.
-Hmm… powiedzmy, że przyszedłem zobaczyć czy śpisz, ale takim obrazkiem to ja nie pogardzę. – uśmiechnął się zadziornie.
-Człowieku , ja jestem aż w ręczniku , ciekawe co byś zrobił jakbyś zobaczył mnie nago.- wybrałam już ciuchy dla siebie i miałam iść do łazienki, kiedy ktoś a raczej szanowny Zayn przyparł mnie do ściany.
Przybliżył swoją twarz do mojej szyi, lekko ją musnął a następnie zbliżył usta do mojego ucha.
-Gdybym zobaczył Cię nago to chyba bym Cię zgwałcił na miejscu, a jakbyś mi na to pozwoliła to uprawialibyśmy dziki seks na okrągło. –zamruczał mi do ucha.
-Brzmi kusząco , ale chyba nie skorzystam. –szepnęłam prawie w jego usta. Wyminęłam go i szłam do łazienki będąc już przy drzwiach odwróciłam się. Stał dalej przy ścianie i lustrował mnie wzrokiem z góry na dół.
-Wiesz wolę trójkąty, więc jak znajdziesz jeszcze jednego ochotnika to możemy to zrobić nawet teraz. –uśmiechnęłam się do niego zadziornie i zamknęłam drzwi do łazienki. Usłyszałam tylko jego głośny śmiech a następnie  trzaśniecie moich drzwi do pokoju.  Może pobiegł szukać tego ochotnika-zaśmiałam się w duchu. Tak naprawdę, Zayn mi się cholernie podobał. Był chłopakiem idealnym, ale jeszcze za mało go znałam co ja mówię ja go wo gule nie znałam. Przebrałam się w jeansy, czarne vansy, dużą czarną bluzę z nadrukiem Franka. Włosy związałam w koka. Wyszłam z łazienki i zaczęłam kierować się do kuchni, bo mój brzuch domagał się porządnego posiłku.  W kuchni nie zastałam nikogo. To dziwne, przecież Zayn już wstał. Zaczęłam robić sobie tosty, gdy ktoś zasłonił mi oczy od tyłu. Pachniał tak zabójczo, iż mogłabym pozostać w tym miejscu przez dwadzieścia lat.
-Jeśli to ty Zayn to wiedź, że nie dostaniesz tosta. –zaśmiałam się
-Skąd wiedziałaś? –zapytał i obrócił mnie do siebie przodem.
-Bo tylko ciebie widziałam dzisiaj.
-A już myślałem, ze rozpoznajesz mnie po zapachu.
-Jasne. Może kiedyś. –zaśmiałam się i zaczęłam konsumować. Po 5 minutach do kuchni zaczęła schodzić się reszta.
-Wiesz co moja kochana Roz. Dzisiaj twój wspaniały braciszek Lou zabiera Cię na przygodę życia wraz z tymi oszołomami. –wypiął dumnie pierś
-Taa. Ty? Oni? Przygoda życia? Ja? Powiem Ci tylko tyle to się nie może skończyć dobrze.
-Ty wredna osóbko. Jak możesz nie wierzyć we mnie. – wydął dolną wargę.
-Ależ wierzę, tylko moja wiara nie jest chyba jeszcze na tyle silna. –uśmiechnęłam się.
-Pojedziesz z nami ja to wiem. –powiedział to z tajemniczym uśmiechem.  Śniadanie minęło w miarę spokojnie.  Punkt  11, wszyscy staliśmy przed podjazdem i wybieraliśmy się na „przygodę życia”. Znając Lou pojedziemy po prostu do wesołego miasteczka. Nie będę go wyprowadzać z jego świata. Jadąc samochodem śpiewaliśmy piosenki i wygłupialiśmy się co oczywiście Harry musiał sfilmować. Po 15 minutach jazdy samochód faktycznie zaparkował przed wesołym miasteczkiem, a wyraz twarzy Lou był w tym momencie bezcenny. Wysiadł szybko z samochodu i popędził na karuzele. Jak dziecko, on chyba nigdy nie dorośnie. Reszta zachowywała się w miarę przyzwoicie. Rozeszli się aby jak oni to ujęli  „polować na przygody, zostać rycerzem i zdobyć serce ich wybranki”.  Zostałam  tylko z Zaynem.
Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Próbowaliśmy poznać się bliżej co jak dla mnie było dobrym pomysłem. W końcu przechodziliśmy koło Rollercoaster.
-Chodź, przejedziemy się  zobaczysz piękne widoki. –powiedział Zayn i uśmiechnął się.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, ale dobra powiedzmy, że się zgadzam. –pociągnął mnie na tą kolejkę górską. Wsiedliśmy do wagonika i ruszyliśmy. Wszystko było fajnie gdy nie dotarliśmy na sam szczyt, wtedy wszystko stanęło. A w moich myślach szumiało tylko jedno zdanie: Wiedziałam, że tak będzie.!

__________________________
Jest i drugi rozdział. Miał być wcześniej ale tak jakoś wyszło, ze ciągle nie miałam czasu go dokończyć. 
Dziękuję wszystkim za komentarze pod pierwszym rozdziałem. Nie wiecie ile to radości sprawia. Dziękuję jeszcze raz .